Psi Patrol Wymyślone Postacie Opowiadania Wiki
Advertisement


Uwaga

Piszę to sama.

Piszę to jeszcze raz, chociaż w sumie są to małe zmiany. Fabuła prawie w ogóle się nie zmieniła.

Prolog

Był ponury zimowy wieczór. Za oknami szpitala sypał śnieg przez co klimat w środku budynku był bardziej ponury i sterylny niż zwykle. Crus leżała na krześle obok swojego taty i lekko przysypiała. Normalnie nie poszłaby do szpitala z własnej woli, żeby po prostu siedzieć i czekać ale propozycja nadania rodzeństwu imienia była na tyle kusząca, że pierwsza stała przy drzwiach do wyjścia. Czekanie jednak dłużyło jej się strasznie a to, że nienawidziła szpitali nie umilało czasu. Normalnie Lilith rodziłaby w domu tak jak kiedyś Crus i Leya, starszego brata Crus, który wolał zostać w domu, ale teraz ciąża była zagrożona więc woleli nie ryzykować.

Może jakąś godzinę, dwie, na korytarz wreszcie wyszła pielęgniarka. Crus od razu poderwała się do siadu i spojrzała na nią wyczekująco. W międzyczasie szturchnęła ojca, który lekko już zasypiał.
— Już? — zapytała Crus zanim jej tata zdążył cokolwiek powiedzieć.

— Tak, hm, cóż można wejść. — odpowiedziała pielęgniarka.

Crus od razu zerwała się z krzesła i pobiegła do matki. Zatrzymała się w drzwiach i spojrzała na nią z uśmiechem. Obok niej po chwili zatrzymał się ojciec. Crus spojrzała na okno za którym coraz bardziej sypał śnieg. Przypomniało jej się jak Ley próbował uczyć ją angielskiego kilka dni temu. Nie do końca pamiętała jak był śnieg w tym języku ale w głowie pojawił jej się wyraz ,,Frozen". Stwierdziła więc, że będzie to idealne imię dla rodzeństwa.

— Może być Frozen? — zapytała.

Rozdział 1

Kilka lat później. Frozen miała dziewięć lat, Crus dwanaście a Ley trzynaście. Cała rodzina wybrała się nad jezioro do cioci i wujka. Ich rodzice siedzieli na kocach dyskutując o czymś z ciocią i wujem a oni i ich kuzyn Uno poszli się kąpać do jeziora. Chlapali się przez jakiś czas na brzegu, Ley dla zabawy podtapiał Uno ale po chwili zaczęło mu się to nudzić. Wszyscy wyszli więc na brzegu i usiedli na piasku aby się lekko wysuszyć. Po dłuższej chwili jednak zaczęło się to wszystkim nudzić. Frozen od niechcenia zaczęła grzebać łapą w piasku.

— Mam pomysł — powiedział Ley przerywając ciszę.

— No? — zapytała się Crus.

— Ten kto ostatni dopłynie do tej wyspy... — pokazał łapą w kierunku wysepki oddalonej mniej niż sto metrów od brzegu.

— Stawia wszystkim lody — wtrąciła się Frozen.

— Spoko! — krzyknął Uno. Wskoczył do wody i zaczął płynąć.

— Ej to nie fair! — oburzyła się Crus ale też zaczęła płynąć goniąc kuzyna.

Po chwili Ley też zaczął płynąć. Frozen została jednak na brzegu bo nie bardzo umiała pływać. Rodzeństwo po prostu o tym zapomniało a Uno pewnie nie wiedział bo ostatnim razem kiedy się widzieli Frozen była bardzo mała. Mimo to weszła do wody.

— Przecież nie może to być aż takie trudne — szepnęła do samej siebie i zaczęła iść do przodu.

Na szczęście było jeszcze płytko więc dotykała łapami dna. Ale jakieś kilka metrów od punktu gdzie stała straciła grunt pod łapami więc zaczęła histerycznie machać łapami na wszystkie strony. Ku swojemu zdumieniu jakoś płynęła do przodu. Uśmiechnęła się szeroko do siebie. Prawie była już przy wysepce na której siedziało jej rodzeństwo i kuzyn. Niestety nagle przekopyrtła się i zanurzyła się cała w wodzie.

— Frozen!!! — wrzasnęła Crus i wskoczyła do wody.

Crus podpłynęła do siostry zanurzyła się po uszy, chwyciła Frozen za obrożę i pociągnęła ją do góry. Suczka zaczęła kaszleć. Chwilę później obydwie siostry były na brzegu wysepki gdzie stali zmartwieni Ley i Uno. Crus puściła obrożę swojej siostry która od razu położyła się na piasku łapiąc oddech. Na twarzy Crus pojawiła się złość.

— Jesteś świadoma, że mogłaś się utopić!? — Crus podniosła głos. — Co ty sobie myślałaś?

Frozen wstała i wbiła wzrok w jakiś punkt na ziemi aby tylko na nią nie patrzeć. Cała ociekała wodą ale nie przeszkadzało jej to.

— Wiesz — zaczął Ley. — To jest też trochę twoja wina. W końcu ty miałaś jej pilnować.

— A twoja jeszcze większa. — mruknęła rozdrażniona Crus.

— Słucham? — oburzył się jej brat.

— To ty wymyśliłeś ten głupi wyścig! — powiedziała do niego z wyrzutem w głosie podkreślając pierwsze słowa.

— Ale TY się zgodziłaś. — syknął podnosząc głos .

— Nie myślałam że ona — pokazała łapą na Frozen — Popłynie za nami!

— No to trzeba przewidywać!

— Czy ja ci przepraszam bardzo wyglądam na jasnowidza albo wróżkę? — zapytała Crus. Zacisnęła na chwilę zęby aby dać upust złości. Nie pomogło. — Czy ja jestem jej niańką?

— W pewnym sensie tak. Matka kazała ci jej pilnować.

Rodzeństwo przez chwilę mierzyło się wzrokiem w milczeniu. Frozen ukradkiem wyminęła ich i stanęła obok Uno który przyglądał się tej sytuacji z nieciekawą miną. Najchętniej by coś powiedział, ale nie umiał znaleźć dobrego momentu aby się wtrącić.

— Nie jestem jej niańką!! — Crus zaczęła się już prawie wydzierać na brata. — Mam prawo spędzać razem z wami czas a nie tylko siedzieć z tyłkiem na brzegu i jej pilnować. A jak jesteś taki mądry to sam jej pilnuj i zobacz, że to jest ciężkie! Przecież ten dzieciak jest niereformowalny! Nie ma dziury ani drzewa na które by nie wlazła! A ty myślisz, że pilnowanie jej jest proste!?

— Nie jestem małym dzieckiem! — krzyknęła Frozen. Wszyscy ją jednak zignorowali.

Atmosfera stała się już strasznie napięta. Crus i Ley wrzeszczeli na siebie, a Frozen i Uno stali nie wiedząc co mają robić. Nagle Ley popchnął Crus. Suczka zachwiała się i zrobiła jeden krok za dużo do tyłu bo wpadła do wody. Zanurzyła się całkowicie bo obok wyspy było dość głęboko ale po chwili wypłynęła na powierzchnię łapiąc odech.

Crus wyszła szybko na ląd, ogarnęła grzywkę z oczu i uderzyła brata. Szybko przeobraziło się to w bójkę. Uno przyglądał się temu do pierwszego uderzenia a po nim podbiegł do niech i krzyknął:

— Przestańcie!

Niestety to nie podziałało więc Uno chwycił szarpiącego się Ley'a i odciągnął go od Crus. Crus otarła łapą pysk i otrzepała się z wody nadal zalegającej na jej futrze. Cała trójka powoli była już bliska załamania nerwowego. Nagle Frozen krzyknęła:

— Czy ja mogę wreszcie się dowiedzieć o co wam na litość boską chodzi!? Przecież nic takiego się nie stało!

Cała trójka standardowo jednak ją zignorowała. Crus westchnęła i spojrzała w wodę.

— Wracajmy na brzeg — mruknęła Crus.

— A kto no wiesz — Uno wskazał na Frozen głową. — Ją weźmie?

— Uno czy ty możesz mnie wreszcie puścić? — warknął Ley.

— Jak chcesz — odparł Uno i puścił kuzyna który upadł na tyłek. Ley syknął.

— Wracajmy na brzeg. — powiedział Ley i wstał z ziemi.

Crus patrzyła na niego przez chwilę a następnie westchnęła. Podeszła do Frozen aby ta wskoczyła jej na plecy i wszyscy weszli do wody. Gdy płynęli na brzeg nikt nie odezwał się do nikogo ani słowem. Gdy dopłynęli Frozen zeszła siostrze z grzbietu. Crus odetchnęła na to z ulgą bo mimo, że odcinek był krótki to płynięcie z dodatkowym obciążeniem było trudne. Frozen otrzepała się z wody i pobiegła do rodziców. Chwilę później reszta też tam poszła.

Frozen przytuliła się do Lilith przerywając im rozmowę. Tuż obok materaca stanęli Uno, Crus i Ley. Rodzeństwo stało od siebie w sporym odstępie i nawet na siebie nie patrzyli. Mama Uno zauważyła, że coś jest nie tak.

— Coś się stało? — zapytała i spojrzała najpierw na swojego syna, później na Ley'a, następnie na Crus a na końcu na Frozen, która położyła się przy matce.

Cała czwórka milczała. Crus uśmiechnęła się głupio.

— Dobra po waszych minach widać, że coś zmalowaliście. Dowiemy się o co chodzi? — zapytał ojciec Frozen i jej rodzeństwa.

Cała trójka spojrzała po sobie. Crus odkaszlnęła.

— Nic się nie stało. — zaczęła mówić. — Po prostu Frozen poszła za daleko i był problem. — skłamała.

Wiedziała, że kłamanie w tej sytuacji było ryzykowne bo rodzice mogli zauważyć jak płynęli na wyspę ale z drugiej strony gdyby powiedziała prawdę wszyscy mieliby okropny problem.

— Tak, racja. — poparł ją Uno bardzo przekonującym głosem

Ley nawet się nie odezwał tylko kiwnął lekko głową. Ojciec spojrzał na nich podejrzliwie ale chyba stwierdził, że jednak machnie na to łapą.

— Swoją drogą jutro jest parada wojskowa w okolicy. — oznajmił.

— Okej super. — stwierdził Ley. — Możemy iść?

— Lećcie.

  • zmiana sceny

Na dworze rozpętała się burza. Za oknem było widać padający deszcz i trzaskające pioruny na tle ciemnego już nieba.

Crus westchnęła i przyłożyła łapę do szyby gdy trzasnął gdzieś w oddali piorun. Przejechała po szkle łapą i przyłożyła do okna czoło. Znowu westchnęła i pozostała w tej pozycji kilka chwil. Ona, jej rodzeństwo i Uno siedzieli w kuchni razem z ciocią. Ich rodzice już dawno położyli się spać, bo Lilith była ostatnio dość słaba. Ciotka czytała książkę leżąc obok sznura z mokrymi ręcznikami z plaży. Prawdę mówiąc byłyby już suche gdyby nie to, że zapomnieli wziąść ich z dworu. Zmokły więc ponownie zanim Uno z Crus pobiegli je zdjąć.

Ley grał razem z Uno w wojnę karcianą siedząc przy ławie a Frozen rysowała obok nich ze skupioną miną. Ley co jakiś czas ukradkiem zerkał na Crus. Już kilka minut stała tak bez ruchu. Wreszcie nie wytrzymał i zapytał:

— Czy ty się do tego okna modlisz? Mam dzwonić do psychiatry?

Crus posłała mu mordercze spojrzenie.

— Bo wiesz znam takiego dobrego psychiatrę co leczył wujka. — kontynuował dalej Ley a Uno zaśmiał się cicho.

— Którego? — Frozen podniosła zaciekawiony wzrok znad kartki. — Tego wujka co u niego jesteśmy?

— Nie, nie tego. — pokręcił głową Ley. Położył na stół Jockera a Uno spiorunował go wzrokiem. - Czyli że poszłaś w ślady wuja — dodał ale do Crus.

— Ley siedźże cicho! Myślę nad czymś... — syknęła Crus.

— Nad czym niby? Czy do okna należy się modlić? — zakpił sobie jej brat. Nadal się nie pogodzili po kłótni nad jeziorem więc Ley stwierdził, że podburzy jeszcze trochę siostrę. Obserwowanie tego dawało mu satysfakcję.

Crus zdenerwowała się ale nic nie powiedziała, bo nie miała ochoty na kolejną kłótnie. Westchnęła tylko ciężko i odeszła od okna. Chwilę patrzyła na to co rysuje Frozen i wreszcie usiadła obok niej.

— Co rysujesz? — zapytała się Crus.

Frozen podała jej z uśmiechem na pyszczku kartkę papieru na której było coś co trudno było określić.

— Co to jest? — zdumiała się Crus.

— Fabuła książki co mi Ley pożyczył. — wyjaśniła dumnie.

Crus spojrzała na brata.

— Dałeś jej do czytania horror? — zapytała z wyrzutem w głosie Crus.

— Inne pytanie, to ona czytać umie? — zapytał Uno.

Ciocia zaśmiała się pod nosem.

— Wasz ojciec też takie numery robił. — powiedziała podnosząc wzrok znad książki. — Nawet gorsze.

— Jakie? — zapytała Frozen.

— Wygrałem. — oznajmił Ley.

Ciocia zaczęła myśleć.

— Zamknął mnie kiedyś w schowku na miotły. Szukali mnie kilka godzin. — odpowiedziała po chwili.

— Ley też mnie kiedyś zamknął w szafie bo mu kredki zabrałam. — powiedziała Crus. Ley spojrzał na nią ukradkiem.

— Swoją drogą jak już chodzi o godzinę to zegar wskazuje porę na sen. Już dawno po 21 więc jazda do spania. — klasnęła w łapy ciocia.

— Ale Flora — powiedziała Frozen. Nadal nie umiała się przestawić na mówienie zwrotami grzeczniościowymi więc do każdego dorosłego oprócz rodziców mówiła na Ty. — Nie jestem zmęczona. — stwierdziła.

— Tak tak. — Flora uśmiechnęła się wstając.

— Po za tym jest burza! — powiedziała Frozen. — Co jeśli nie będzie prądu?

Nagle jak na zawołanie zgasło światło. Wszyscy popatrzyli się na Frozen. A raczej w miejsce gdzie siedziała Frozen, bo w ciemności było bardzo słabo widać cokolwiek.

— No co? — zapytała Frozen czując na sobie ich wzrok. — To nie ja, to nie moja wina. Samo przecież zgasło. — zaczęła się tłumaczyć.

— Czy ktoś mówi że to ty? — zapytał Uno. — Poprostu no...

— Wykrakałaś. — dopowiedziała za niego Crus.

Flora po omacku wzięła z parapetu latarkę, którą postawiła tam wcześniej. Zapaliła ją i poszła poszukać w szafkach świeczek. Po chwili wyjęła je z szafki razem z zapałkami. Odłożyła latarkę na blat a następnie zapaliła świeczki.

— Dobra... Crus bierze świeczkę i idźcie spać. - rozkazała Flora i wszyscy niemrawo poszli do salonu gdzie mieli przygotowane już wcześniej posłania.

— Ej a co jeśli — zaczęła Frozen. — Przyjdzie taki WIELKI potwór i nas zje?

Crus spojrzała na nią i przewróciła oczami.

— Potwory nie istnieją — powiedział Uno.

Crus odłożyła świeczkę na stół.

— Kanapa jest moja! — oznajmił Ley i zabrał swój śpiwór, koc i poduszkę po czym usadowił się na tapczanie.

— A duchy? — zapytała Frozen.

— Duchy to bujda. — powiedziała Crus.

— Ale co jeśli jednak?! — drążyła temat Frozen.

— Powinnaś iść już chyba spać — stwierdził Ley.

— Ale mi się nie chce. — stwierdziła Frozen.

Mniej niż piętnaście minut później Ley spał. Uno ułożył się na materacu przy drzwiach a Crus próbowała kazać Frozen iść spać. Niestety marnie jej to wychodziło.

— Ale co jeśli duchy i potwory jednak istnieją? - zapytała poraz kolejny Frozen leżąc na materacu, szczelnie owinięta w koc. Obok niej leżała pluszowa, lekko sfatygowana już żyrafa.

— Chryste Frozen *ziew* błagam ja chcę iść spać. — powiedziała cicho Crus.

— No to idź, ja posiedzę do rana.

— Będziesz niewyspana. Jutro jest defilada wojskowa. — przypomniała.

— No dobra. — szepnęła Frozen podekstytowana jutrem. — Dobranoc. — powiedziała i zakryła się szczelniej kocem. Żyrafę przesunęła tuż obok siebie.

— Branoc. — odparła Crus

Suczka rasy gończy węgierski podeszła do stołu. Gdy trzasnął piorun Crus zgasiła świeczkę.

Następnego dnia rano Crus otworzyła drzwi od pokoju gdzie spali jej rodzice. Spojrzała na matkę, która leżała na materacu pod kocem zmartwionym wzrokiem.

— Na pewno nie chcesz iść? — zapytała Crus.

— Boli mnie głowa. — powiedziała Lilith. — Idźcie, bawcie się. Nie przejmujcie się mną.

— Zdrowiej. — powiedziała Crus.

— Przecież nie jestem chora. — Lilith uśmiechnęła się ale po chwili skrzywiła się przez nagły ból głowy.

— Na pewno z tobą nie zostać? — zapytała Crus.

— Na pewno. — potwierdziła Lilith.


Rozdział 2

Rozdział 3

Advertisement